Niski skrzydłowy Golden State Warriors nie przypuszczał, że będzie miał w przyszłości okazję zagrać u boku swojego idola, ani że wda się z nim w pojedynek strzelecki. Tak się jednak stało, kiedy latem 1992 roku „Mully” był częścią Drużyny Marzeń Chucka Daly’ego na turnieju olimpijskim w Barcelonie, o czym napisał Jack McCallum w książce o koszykówce „Dream Team”:
„Dla Chrisa Mullina czas z Dream Teamem był doświadczeniem, dzięki któremu dowiedział się czegoś o sobie samym.
– Myślę, że uświadomiłem to sobie dopiero po latach – mówi dziś. – Dream Team był dla mnie bardzo pozytywnym wzmocnieniem. Droga, którą przebyłem… od odwyku alkoholowego po awans do tej drużyny… kurczę, to mi naprawdę pomogło w życiu, nie tylko na boisku.
Konkretniej zaś, Mullin pamięta – ba! cieszą go te wspomnienia – swoje strzeleckie pojedynki z Birdem. Drużyna rzadko miała formalne treningi, ale ochotników autobus zawoził na niezobowiązujące ćwiczenia. I tak któregoś popołudnia godzinna gra w H.O.R.S.E. przerodziła się w majstersztyk, porównywalny z porannym sparingiem w Monte Carlo.
– Larry i ja graliśmy o sto dolarów za rzut – opowiadał mi Mullin latem 2011 roku. – Trafiasz, pudłujesz, normalne rzuty, nie jakieś szalone triki z odbijaniem piłki o ścianę. (To taka sztuczka, którą Mullin popisał się w siedzibie ESPN, kiedy pracował tam jako komentator, a która stała się klasykiem na YouTubie).
– Pula urosła do około tysiąca dolarów. Mam sporą przewagę. Wszystko mi wchodzi. Zerkam za siebie a David Robinson przestaje ćwiczyć i się nam przygląda. Nie wiem, może trochę odpuściłem. Może zacząłem myśleć: »O kurde, zaraz skopię tyłek Larry’emu Birdowi«.
A tymczasem, kroczek po kroczku, Larry zaczyna mnie doganiać, mówiąc co chwilę: »Wiesz, nigdy w to nie przegrałem«. Wreszcie doprowadza do remisu i mówi: »OK, wystarczy«. Rzuca mi piłkę i odchodzi”.
Bird był zaniepokojony, zanim zabawa się zaczęła.
– Aby się przygotować, potrzebowałem oddać wiele rzutów – powiedział mi w 2012 roku. – A nie mogłem tego zrobić z powodu bólu pleców. Więc gdy doszedłem do remisu, wiedziałem, że na tym koniec.
Gdy Mullin kończy swoją opowieść, wręcz promienieje.
– Wiesz, wcześniej… Znaczy, zdawałem sobie sprawę, że jestem niezłym strzelcem, lepszym niż wielu. Ale jednym z tych gości, którzy byli lepsi ode mnie, był Larry. To oczywiste, był przecież Larrym Birdem! A tego dnia, kiedy rzucałem z nim jak równy z równym, pomimo że w końcu go nie pokonałem… to bardzo mi pomogło w karierze”.
Książka „Dream Team” ukazała się w serii SQN Originals i jest dostępna w największej internetowej księgarni sportowej www.labotiga.pl
ariera Chrisa Mullina była naznaczona nie tylko sukcesami, ale i trudnościami związanymi z walką z nałogiem. Amerykanin zmarnował trzy lata w NBA, zanim poszedł na odwyk. Po odstawieniu kufla z piwem przeszedł metamorfozę, zrzucił zbędne kilogramy i stał się jednym z najlepszych strzelców oraz najbardziej inteligentnych koszykarzy w najlepszej koszykarskiej lidze świata.
Chris Mullin jest doskonałym przykładem na to, że w życiu można pokonać każdą przeszkodę, jeśli tylko człowiek w siebie wierzy.
Dziś 62. urodziny obchodzi „Mully”, strzelec wyborowy i postać inspirująca innych ludzi do wytrwałości w postanowieniach.
Wszystkiego najlepszego.