Kiedy Thierry Henry pojawił się w Barcelonie, miał już status legendy światowego futbolu. Strzelec niezliczonych goli dla Arsenalu Arsène’a Wengera, uznawany w północnym Londynie za najlepszego obcokrajowca w historii Kanonierów i całej Premier League, trafił do zespołu Franka Rijkaarda, którego w kolejnym sezonie zastąpił Pep Guardiola. Katalończyk był wtedy trenerskim debiutantem w seniorskiej piłce, ale wkrótce miał całkowicie przeprogramować sposób gry zarówno Henry’ego, jak i całej drużyny, o czym wspomniał Luis Martín Gómez w książce sportowej „Kiedy staliśmy się legendą. FC Barcelona Pepa Guardioli”.
Weteran wspomniał w niej, że kluczem była zasada „trzech P”: play, possession, position. Guardiola wymagał, aby napastnik trzymał się swojej pozycji, ufał kolegom i czekał na piłkę, nawet jeśli oznaczało to długie chwile bez kontaktu z piłką.
Podczas treningów Pep potrafił wyznaczyć pachołkami linię, której skrzydłowy nie mógł przekroczyć:
– Mogłem jej dotknąć, ale nie przejść. To frustrujące, kiedy przez długi czas nie dostajesz piłki, ale kiedy już ją dostajesz, jesteś w przewadze – mówił Francuz.
Nauczył się tej lekcji w jednym z najważniejszych meczów – zwycięskim 6:2 nad Realem na Santiago Bernabéu w 2009 roku:
– Pep kazał Messiemu zejść do środka jako fałszywa dziewiątka, a ja i Eto’o mieliśmy grać szeroko. Strzeliłem dwa gole i wtedy zrozumiałem, o co chodzi. Kiedy Pep ma plan, lepiej się go trzymać. (…) Sądziłem, że znam futbol, ale kiedy przyszedłem do Barcelony, zostałem całkiem przeprogramowany”.
Henry tak bardzo chciał być częścią tamtej Barçy, że często ukrywał urazy, by nie opuścić meczu. W finale Ligi Mistrzów w Rzymie w 2009 roku wystąpił mimo kontuzji kolana – bo były to urodziny jego córki i wciąż brakowało mu tego jednego trofeum w karierze:
– Nie mogłem biegać sprintem, ale musiałem zagrać – przyznał.
Barcelona zdobyła wtedy potrójną koronę, a Henry poczuł, że osiągnął wszystko.
Wspominając swoją karierę, Henry stawiał Guardiolę i Wengera obok siebie jako trenerów, którzy mieli na niego największy wpływ:
– Wenger dał mi mentalność zwycięzcy, Guardiola aktywował mój mózg taktycznie.
Thierry Henry w karierze zdobył wiele tytułów, ale to właśnie w Barcelonie znalazł ostatni, brakujący element swojej piłkarskiej układanki – Ligę Mistrzów – i poczucie, że wreszcie zamknął swój sportowy rozdział w sposób doskonały.
Książka o FC Barcelonie „Kiedy staliśmy się legendą. FC Barcelona Pepa Guardioli” ukazała się w serii SQN Originals i jest dostępna w księgarni sportowej labotiga.pl
Foto: AP