Polka musiała przejść poważną operację, a później długą i żmudną rehabilitację, podczas której nie była pewna swojej sportowej przyszłości. Niektórzy ludzie nie dawali Idze szans na powrót do gry na wysokim poziomie, ale ona dzięki wsparciu ojca i fizjoterapeutów ponownie pojawiła się na korcie. Wróciła mocniejsza. Rok później wygrała juniorski Wimbledon, a potem zapisała się na kartkach historii tenisa, o czym napisał Dominik Senkowski w książce o tenisie „Królowe polskiego tenisa”:
„14 listopada 2018 roku – zaledwie cztery miesiące po juniorskim sukcesie Igi Świątek na Wimbledonie – Agnieszka Radwańska zakończyła karierę. Zdecydowała się na to w wieku dwudziestu dziewięciu lat. Sama decyzja nie była zaskoczeniem dla tych, którzy od lat obserwowali jej występy. W momencie rezygnacji z zawodowego tenisa Radwańska zmagała się z licznymi problemami zdrowotnymi, a największe dotyczyły prawej stopy. W chwili ogłoszenia decyzji zajmowała 75. miejsce w rankingu WTA. Ostatni raz tak nisko sklasyfikowana była dwanaście lat wcześniej. Zaskakiwać mógł jedynie sposób, w jaki podzieliła się tą informacją z opinią publiczną – w środku tygodnia, po południu, w mediach społecznościowych, bez hucznych zapowiedzi czy konferencji prasowej.
Mało kto spodziewał się wtedy, że szybko doczekamy się tenisistki, która przebije dokonania Agnieszki Radwańskiej. Artur Rolak z magazynu ‘Tenisklub’ wskazywał wówczas, że mamy pustkę w polskim tenisie:
– Dziś najlepszą naszą tenisistką będzie Magda Linette, która jest 82. w rankingu. To pokazuje skalę tej straty [rezygnacji Radwańskiej]. Proponuję zacząć liczyć od teraz czas, kiedy kolejna Polka będzie w pierwszej dziesiątce WTA. Nie sądzę, by to się stało w ciągu dwóch–trzech lat (…). Iga Świątek ma ogromny potencjał, ale jak to u siedemnastolatki, wciąż wiele zmiennych jest niepewnych.
Opinia sekretarza redakcji ‘Tenisklubu’ nie należała w tamtym czasie do wyjątkowych. Wszyscy doceniali talent Igi, ale mało kto zakładał, że szybko zdoła wykorzystać swój potencjał w tenisie zawodowym. Przejście z etapu juniora do seniora jest zwykle bardzo trudne. W przypadku Świątek znaków zapytania było nawet więcej, ponieważ niecały rok przed wygraną w juniorskim Wimbledonie doznała poważnej kontuzji.
– To był problem fizyczny, który początkowo został źle rozpoznany, a potem pojawił się uraz w trakcie jednego ze spotkań – wspomina jej ojciec, Tomasz Świątek.
Do kontuzji doszło w trakcie spotkania z Martiną Trevisan w Warszawie podczas turnieju Warsaw Sports Group Open 2017, organizowanego przez agencję, która w tamtym czasie reprezentowała Igę, a była powiązana z Legią Warszawa. Polka przegrała z Włoszką w I rundzie, a po meczu okazało się, że ma kłopot ze stawem skokowym.
Pan Tomasz przyznaje, że kariera córki zawisła wtedy na włosku:
– Przeszła operację, a następnie czekała ją żmudna rehabilitacja, która wymagała od nas ogromnego wysiłku. Musiałem utrzymać ją w przekonaniu, że trzeba znaleźć siły do ćwiczeń. Z drugiej strony musiała uwierzyć, że z czasem wszystko wróci do normy. Ten okres był bardzo trudny… Przez dobre pół roku córka nie mogła w ogóle obciążać nogi, a tenis zszedł na plan dalszy.
Iga na ten czas musiała zapomnieć o grze na korcie.
– Znakomitą pracę wykonali fizjoterapeuci Legii. Czasami pracowali wspólnie z nią po sześć godzin dziennie – opowiadała Jolanta Rusin-Krzepota, ówczesna trenerka przygotowania fizycznego Świątek.
W tamtym momencie nikt nie był w stanie do końca przewidzieć, jak po wyleczeniu organizm Igi zareaguje na rosnącą dawkę wysiłku fizycznego. Miała przed sobą całą dorosłą karierę, a życie tenisistów jest bardzo intensywne, w trakcie sezonu rozgrywają zwykle ponad pięćdziesiąt spotkań.
Po latach Iga tak wspominała tamten uraz:
– Myślałam wtedy, że już nigdy nie zagram w tenisa. Byłam nastolatką i musiałam przejść bardzo poważną operację. Nie powiedziałabym, że zajmowałam się zwykłymi problemami kontuzjowanego zawodnika. Bardziej chodziło o to, że nie wiedziałam, czy mogę wrócić.
Dziś w jej grze nie widać nawet śladu po bolesnej kontuzji.
– Niewykluczone, że to efekt tak długiej rehabilitacji. Gdyby wróciła na kort szybciej, mogłoby się to skończyć trwałym uszkodzeniem albo po prostu nie byłoby jej dziś w zawodowym tenisie – mówi jej tata”.
Książka tenisowa „Królowe polskiego tenisa” jest dostępna w ramach serii SQN Originals w ofercie księgarni sportowej www.labotiga.pl