„Na początku trzeba przyznać się przed samym sobą, że potrzebuje się pomocy”

To, co dzieje się w głowie sportowca, często pozostaje niewidzialne dla kibiców zapatrzonych w rekordy, medale i zwycięstwa. Ale za kulisami, gdy gasną stadionowe światła, a brawa milkną, zaczyna się walka, której nie transmituje telewizja – zmagania z własnymi myślami, samotnością i ciężarem oczekiwań, o czym wspomniała Magdalena Fularczyk-Kozłowska w książce Dariusza Farona „Życie nie kończy się na mecie”:

„Dlaczego zawodnicy z powodzeniem walczący z utytułowanymi przeciwnikami nagle przestają sobie radzić z własnymi myślami?

Doktor Piotr Wierzbiński, członek Międzynarodowego Towarzystwa Psychiatrii Sportowej, zwraca uwagę, że sportowcy narażeni są na czynniki, które mogą wywołać lub pogłębić depresję.– Wyczynowy sport z perspektywy widza jest fascynujący, ale z perspektywy zawodnika to przede wszystkim bardzo duże obciążenie fizyczne i psychiczne. Na początku sportowcowi uprawianie danej dyscypliny sprawia frajdę, później podejście się zmienia, bo od wyników uzależnione jest jego życie pozasportowe. Zawodnicy poświęcają wszystko, czasem osiągają sukcesy kosztem relacji z najbliższymi, ponieważ nigdy nie ma ich w domu. Kibice nie patrzą na przykład na to, że skoczkowie nie mają normalnego sylwestra, bo 1 stycznia rozgrywany jest konkurs. To prozaiczna sprawa, ale tego typu rzeczy się nawarstwiają – analizuje specjalista.

Wierzbińskiemu wtóruje Magdalena Fularczyk-Kozłowska:

– Polskie środowisko sportowe nie jest jeszcze gotowe, by stawić czoła problemowi. Jest on bagatelizowany, a w nie których przypadkach kluby czy związki wręcz wyśmiewają zawodników, którzy proszą o pomoc. Jeśli sportowiec zgłasza taki problem, od razu uznaje się, że nie nadaje się do wyczynowego sportu. Nic dziwnego, że później ktoś boi się przyznać do choroby. Trenerzy i działacze starszej daty kompletnie nie rozumieją zagadnienia. Zawodnicy kojarzeni są z sukcesem, a przecież jesteśmy normalnymi ludźmi. My też mamy swoje problemy, też chorujemy. Na początku trzeba przyznać się przed samym sobą, że potrzebuje się pomocy – zaznacza wioślarka”.

Książka sportowa „Życie nie kończy się na mecie” ukazała się w serii #SQNOriginals i jest dostępna na www.labotiga.pl

Sportowcy – ludzie z krwi i kości – płacą ogromną cenę za to, by kibice mogli cieszyć się z ich sukcesów. Żyją w świecie, w którym każdy błąd oznacza lawinę krytyki, a prośba o pomoc jest mylona z brakiem charakteru.

Pamiętajmy o tym, co powiedziała Magdalena Fularczyk-Kozłowska, mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro w 2016 roku i wielokrotna medalistka imprez rangi mistrzowskiej.