Kiedy w 1996 roku sięgnął po tytuł mistrza świata, historia zatoczyła symboliczne koło. Po latach walki z własnymi słabościami, presją porównań z nazwiskiem ojca, Damon Hill stanął na szczycie Formuły 1, udowadniając, że jego droga była unikalna, o czym napisał Will Buxton w książce sportowej o F1 „Grand Prix. Wszystko, co trzeba wiedzieć o Formule 1”:
„Damon Hill został pierwszym kierowcą w historii, który poszedł w ślady ojca i także został mistrzem świata Formuły 1. W drodze na szczyt wykazywał się determinacją, ciężką pracą i szacunkiem dla rodzinnego nazwiska. Stawił czoła jednemu z najwybitniejszych kierowców w historii i go pokonał, na zawsze zapisując się w annałach Formuły 1. Przy okazji stał się jednym z najbardziej lubianych kierowców w swoim pokoleniu.
Damon Hill, syn dwukrotnego mistrza świata, Grahama Hilla, urodził się w 1960 roku, a temat ścigania towarzyszył mu od dzieciństwa. Na rodzinnych spotkaniach pojawiała się śmietanka Formuły 1. Damon miał zaledwie 15 lat, gdy jego ojciec zginął w katastrofie lotniczej, zostawiając syna i resztę rodziny w emocjonalnym wstrząsie i bez dotychczasowego komfortu finansowego.
Hill musiał szybko dorosnąć, ale nie przestało go ciągnąć do wyścigów. W wieku 21 lat zaczął się ścigać na dwóch kołach, startując w takim samym prostym kasku, jaki kiedyś rozsławił jego ojciec. Wkrótce przeniósł się do samochodów jednomiejscowych, gdzie wypadał obiecująco, ale nie znajdował wystarczającego wsparcia finansowego i nie miał do dyspozycji dość dobrego sprzętu, by móc naprawdę zabłysnąć. Mimo wszystko Frank Williams dostrzegł w nim potencjał i zatrudnił go jako kierowcę testowego do swojego zespołu w F1.
W F1 zadebiutował w niekonkurencyjnym wówczas Brabhamie, ale prawdziwą szansę dostał w sezonie 1993, gdy został kierowcą Williamsa u boku Alaina Prosta. W samochodzie, w którego rozwoju brał czynny udział, Hill wygrał trzy wyścigi. Gdy w 1994 roku tragicznie zginął jego zespołowy partner, Ayrton Senna, Hill awansował na lidera zespołu po zaledwie 21 wyścigach F1 w karierze. W 1994 roku w walce o tytuł mistrzowski stracił do Michaela Schumachera tylko jeden punkt, w sezonie 1995 również był drugi.
W 1996 roku pokazał moc. Rywalizował z nowym szybkim partnerem w ekipie, młodym chłopakiem z Indy- Car, Jacques’em Villeneuve’em. Wygrał w tym sezonie połowę wyścigów i sięgnął po tytuł mistrza świata. Choć trudno w to uwierzyć, Williams już wcześniej postanowił nie przedłużać z nim kontraktu na sezon 1997, więc urzędujący mistrz świata musiał wybrać jeden z foteli, które były jeszcze dostępne. Postawił na Arrowsa, ekipę z końca stawki. Nie spodziewał się osiągnąć z nią wielkich sukcesów, a mimo to otarł się o zwycięstwo w Grand Prix Węgier.
W 1998 roku Hill przeniósł się do bardzo popularne go zespołu Eddiego Jordana i pomógł tej ekipie wygrać jej pierwszy wyścig podczas deszczowego Grand Prix Belgii. W 1999 roku Formuła 1 już tak bardzo go nie emocjonowała, więc postanowił się z nią rozstać i poświęcić się rodzinie. Powrót do normalnego życia okazał się dla niego pierwszą okazją do uporania się z trudnościami i tragediami w jego życiu. Hill popadł wówczas w depresję, korzeniami sięgającą śmierci jego ojca i jednocześnie idola. Dzięki terapii zrozumiał wiele spraw, a przy okazji stał się jednym z najbardziej szanowanych i docenianych ekspertów F1 w czasach współczesnych. Powszechnie lubiany, Hill kontynuował dziedzictwo swego ojca i dopisał ostatni, piękny rozdział historii jego rodu w F1.
Album sportowy o F1 „Grand Prix. Wszystko, co trzeba wiedzieć o Formule 1” jest dostępna na www.labotiga.pl
Droga Hilla na szczyt to dowód, że determinacja i ciężka praca mogą zmienić tragedię w wielki triumf.
Foto: Williams Racing