Max Verstappen od początku wydawał się pochodzić z innego świata – zbyt szybki i odważny, jakby był stworzony do wyścigów. Gdy inni nastolatkowie uczyli się życia krok po kroku, on już ryzykował wiele na zakrętach, z którymi mierzyli się mistrzowie kierownicy. Holender zadebiutował w Formule 1, zanim jeszcze mógł prowadzić samochód po drogach publicznych. Był dzieckiem w świecie dorosłych, ale to dorośli szybko zrozumieli, że mają do czynienia z kimś, kto zmieni bieg historii:
– Verstappen urodził się 30 września 1997 roku w Hasselt w Belgii. Jego ojcem jest Jos Verstappen, były kierowca F1, który ścigał się w latach 1994–2003 i reprezentował wiele różnych zespołów. W 106 startach dwukrotnie stawał na podium. Matka Maxa, Sophie Kumpen, odnosiła sukcesy w kartingu, a w 1989 roku rywalizowała z Hornerem w Kartingowych Mistrzostwach Świata Juniorów. Co ciekawe, na stronie internetowej Josa Verstappena można znaleźć relację z narodzin jego syna, utrzymaną w lekko zabawnym, jednak typowym dla F1 stylu. „Tego popołudnia Jos i Sophie z dumą powitali na świecie zdrowego syna – czytamy na stronie. – Ma na imię Max i waży 3265 gramów. Max Emilian, bo tak brzmią oba jego imiona, mierzy 48,5 centymetra. Sophie urodziła Maxa o godzinie 13.20 bez żadnych komplikacji. Poród trwał 40 minut. Max wybrał odpowiedni moment, by pojawić się na świecie. Jos i Sophie mogą spędzić teraz trochę czasu we troje, zanim Jos wyruszy do Japonii. Jeżeli Max odziedziczył talent wyścigowy po obojgu rodzicach, to właśnie narodził się nowy kierowca F1 na sezon 2020”. Ostatecznie okazało się, że Max dostał się do Formuły 1 o cztery lata wcześniej. Verstappen urodził się w Belgii, wybrał jednak holenderską licencję wyścigową, ponieważ z uwagi na starty w kartingu jako chłopak więcej czasu spędzał w Holandii. Mieszkał tuż przy granicy holenderskiej i twierdził, że zawsze czuł się bardziej Holendrem niż Belgiem. Przez juniorskie serie kartingowe przeszedł jak burza, zaczął jeździć w wieku czterech lat i startował w zawodach od siódmego roku życia. Jako mały chłopak jeździł z ojcem na tory, gdzie Jos ścigał się w F1. Jos był kartingowym mistrzem Holandii, ale w F1 nigdy nie osiągnął sukcesów na miarę swego talentu. Poza tym słynął z tego, że prowadził syna w niezwykle surowy sposób. W 2012 roku Max w wyścigu kartingowym zderzył się z innym zawodnikiem, choć był murowanym faworytem do zwycięstwa. Potem Jos jak zwykle odwoził nastoletniego syna do domu. Kiedy po drodze zatrzymali się na stacji benzynowej, Jos nadal był jeszcze tak wściekły, że kazał synowi wysiąść, po czym odjechał. Jos twierdził później, że pozwolił sobie na coś takiego tylko dlatego, że wiedział, że chwilę za nimi jechała matka Maxa i że go zabierze, ale mimo wszystko – o czymś to świadczy. Verstappen zrezygnował ze szkoły, gdy miał 15 lat. Na skutek startów w całej Europie narobił sobie zbyt dużych zaległości. W tym samym wieku odbył pierwsze rozmowy z Marko o dołączeniu do programu juniorskiego Red Bulla. Pieniądze ojca oraz wszelkie środki od sponsorów, pozyskane przez menedżera Maxa, Raymonda Vermeulena – który był zarazem menedżerem Josa – zostały już wydane. Wsparcie sponsorskie Red Bulla umożliwiało chłopakowi kontynuowanie kariery. „Zwykle rozmawiam z kierowcą jakieś dwadzieścia minut, chcę poznać jego historię i charakter, ale z Maxem siedziałem półtorej godziny – mówił Marko niemieckiej gazecie »Bild« w wywiadzie z 2016 roku. – Był jeszcze młodym chłopakiem, ale w głowie miał poukładane tak, jak gdyby był trzy do pięciu lat starszy. Teraz jego rozwój zwolnił, osiągnął właściwe tempo, ponieważ jego wiek dorównał rozsądkowi. Pokazał mi wtedy, jaki jest dojrzały, ile nauczył się w kartingu i z jaką determinacją podchodzi do ścigania się”.
Kilka lat później Max był już niekwestionowaną gwiazdą Red Bulla i mówił: „Zespół zawsze mnie wspierał i podzielał moje ambicje”. Było więc jasne, że Verstappen znalazł dom w Milton Keynes – zespół, który pozwalał mu rozwijać się bez kompromisów, karmiąc jego głód zwycięstw.
Najważniejszy moment w jego harmonijnie rozwijającej się karierze nadszedł w Abu Zabi w 2021 roku. Jego walka z Lewisem Hamiltonem przeszła do historii F1, choć wcześniej Christian Horner powiedział: „Mercedes jest po prostu za szybki. Max daje z siebie wszystko, ale jeżeli ma zostać mistrzem, na tych dziesięciu ostatnich okrążeniach będziemy potrzebowali cudu…”. Cud się zdarzył – Verstappen pierwszy raz został mistrzem świata, chociaż stało się to w kontrowersyjnych okolicznościach:
– Gdy dzisiaj Horner wspomina ten wyścig, zwraca uwagę na wielki wysiłek Péreza, dzięki któremu udało się zepchnąć Hamiltona z powrotem w zasięg Verstappena. Wymyka mu się również informacja, że jego mistrza świata w tym wyścigu łapały skurcze. – Przed wyścigiem mówiłem o tym, by Checo [Pérez] pojechał strategicznie, czyli inaczej niż Mark Webber – opowiada Horner, nawiązując do Grand Prix Brazylii z 2012 roku, w którym Webber nie pomógł Vettelowi – i on tak właśnie pojechał. Chyba nikt z nas nie spodziewał się, że aż tak przytrzyma Lewisa, że umożliwi Maxowi odrobienie całości strat. Gdyby nie tamten moment, Mercedes miałby szansę założyć Hamiltonowi świeże opony [Hamilton byłby tak daleko z przodu, że mógłby zjechać na pit stop i nadal wyjechać na prowadzeniu] i wówczas [Hamilton] miałby tytuł w kieszeni. No a potem był dzwon Latifiego. Na antenie Sky F1 powiedziałem nawet „żeby odmienić losy tej rywalizacji, będziemy potrzebować interwencji bogów wyścigowych”, ale nie sądziłem, że ktoś to faktycznie usłyszał. Chyba nikt z nas się nie spodziewał, że Max jednak wygra. Chyba nawet Lewis się tego nie spodziewał. Potem Max mówił, że w lewej nodze złapał go skurcz i nie czuł pedału hamulca, ale pomyślał: „Co tam, i tak spróbuję”. Wziął Lewisa z zaskoczenia. Gdy pytam, czy obawiał się, że Mercedes odbierze im tytuł na drodze prawnej, odpowiada: To dziwne, kogo oni przyprowadzili na spotkanie z sędziami. Poszliśmy tam w składzie Adrian, Jonathan i ja, a po drugiej stronie był jeden z najlepszych prawników w kraju, który rzucał w nas paragrafami. Złożyli protest, ale potem postanowili odpuścić, ponieważ dyrektor wyścigu podjął działania pozostające w jego gestii jako sędziego. Mercedes zaprzestał kroków prawnych tydzień po zakończeniu sezonu. Verstappen już oficjalnie był mistrzem świata.
Rok później, po Grand Prix Japonii, Max sam przyznał, że trudno mu było uwierzyć w obronę tytułu:
– „To szaleństwo, targa mną mnóstwo sprzecznych emocji” – powiedział na konferencji prasowej po wyścigu. „W trakcie wyścigu nie miałem pojęcia, jakie decyzje zapadną w kwestii punktów, więc oczywiście skupiałem się na tym, żeby wygrać. Kiedy przeciąłem linię mety, pomyślałem sobie: »No dobra, pojechałem niesamowity wyścig, są fajne punkty, ale do tytułu jeszcze zabraknie«. Poszedłem na wywiad, a potem zobaczyłem, jak moi mechanicy świętują, i pomyślałem sobie: »Co jest grane?«. Potem dotarło do mnie, że drugi jest Pérez, a nie Charles, ale nadal nie wiedziałem, czy dostaniemy pełne punkty, połowę punktów czy jak to tam będzie. Potem przyszli do mnie ludzie z FIA i po wiedzieli, że zostałem mistrzem świata”.
Trzeci tytuł w 2023 roku przypieczętował jego przemianę w dominatora torów F1:
– Tak naprawdę to nawet o tym nie marzyłem, to moment wielkiej dumy dla mnie i dla mojej rodziny. Możliwość doświadczenia tego wraz ze wszystkimi członkami zespołu jest absolutnie niesamowita. Ten [tytuł mistrzowski] jest najlepszy. Pierwszy wzbudził we mnie największe emocje, wtedy też spełniły się moje marzenia związane z F1. Ten rok był natomiast w moim wykonaniu najlepszy: te wszystkie zwycięstwa z rzędu i tak dalej. Chyba też sam samochód był jak dotąd najmocniejszy. […] Dopiero co skończył 26 lat, a już był trzykrotnym mistrzem świata. Dołączył do grona tak wybitnych kierowców jak Ayrton Senna, sir Jackie Stewart, Jack Brabham, Niki Lauda i Nelson Piquet, ojciec partnerki Maxa, Kelly Piquet. Do tego wielkiego osiągnięcia podszedł z dojrzałością. Poza tym nie tracił koncentracji i nadal planował wygrać sześć pozostałych wyścigów. „To oczywiste, że chcę wygrać tyle, ile tylko się da – mówił. – Nie wiem, jak długo to potrwa, więc cieszę się chwilą. Przekonamy się, jak to wszystko się skończy, ale ogólnie jest wspaniale, ponieważ już osiągnąłem znacznie więcej, niż sądziłem, że jest możliwe”.
W ubiegłym roku „Super Max” wywalczył czwarte mistrzostwo świata, co dało mu miejsce wśród takich legend, jak Alain Prost i Sebastian Vettel, były kierowca Red Bulla.
Kariera Maxa Verstappena w motorsporcie to historia dojrzewania – od chłopaka, który cieszył się prawem jazdy do kierowcy dyktującego tempo całemu światu Formuły 1. Jego ewolucja przypomina, że w Formule 1 sam talent nie wystarczy. Do osiągnięcia najwyższego poziomu potrzeba odwagi, determinacji i bezwzględnej wiary w zwycięstwo. Holender stał się ucieleśnieniem tych wartości.
Dziś Max Verstappen obchodzi 28. urodziny.
Wszystkiego najlepszego.
Przytoczone fragmenty pochodzą z książki sportowej o F1 „Rozwijając skrzydła. Zakulisowa historia zespołu Red Bull Racing”, która jest dostępna w największej internetowej księgarni sportowej www.labotiga.pl
Foto: Reuters