Był 11 czerwca 2006 roku. Dwa dni wcześniej reprezentacja Polski sensacyjnie przegrała na inaugurację mundialu w Niemczech z Ekwadorem 0:2

Mistrzostwa Świata w 2006 roku miały być dla reprezentacji Polski odkupieniem za azjatycki mundial, jednak rozpoczęły się dla drużyny Pawła Janasa w najgorszy możliwy sposób – od przegranej 0:2 z Ekwadorem. Nagle Biało-Czerwoni znaleźli się pod ogromną presją, a pierwsza konferencja prasowa po tej porażce przeszła do historii polskiego futbolu, ale nie z powodu słów ówczesnego selekcjonera, lecz nieoczekiwanej obecności na niej… kucharza kadry, Tomasza Leśniaka, o czym wspomniał Marcin Borzęcki w książce o piłce nożnej „Ludzie z cienia. O tych, którzy pracują na wynik drużyny piłkarskiej”:

„Był 11 czerwca 2006 roku. Dwa dni wcześniej reprezentacja Polski sensacyjnie przegrała na inaugurację mundialu w Niemczech z Ekwadorem 0:2. Sensacyjnie – bo jeszcze kilka miesięcy wcześniej gładko pokonała tego rywala trzema golami w meczu towarzyskim.

Wśród kibiców, piłkarzy, trenerów i dziennikarzy panowała wściekłość. Pracownicy mediów przebierali więc nogami na myśl o konferencji prasowej, która miała się odbyć w Barsinghausen, gdzie swój ośrodek treningowy mieli Biało-Czerwoni. Reporterzy, którzy główkowali nad niezręcznymi pytaniami dla selekcjonera Pawła Janasa, byli więc w niemałym szoku, gdy pojawili się w specjalnie zaaranżowanej na tę okoliczność sali hotelowej. Pełniący obowiązki rzecznika Michał Olszański najpierw spokojnym głosem powitał bowiem gości, a potem zabrał się do przedstawienia członków delegacji:

– Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Michał Listkiewicz, wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej od spraw szkolenia Antoni Piechniczek, a także jest z nami osoba, która ma ogromny wpływ na to, jak funkcjonują piłkarze, a mianowicie pan Tomasz Leśniak, kucharz, który w tym roku przygotowuje posiłki dla reprezentantów. Nie trzeba było długo czekać na głosy oburzenia z sali. Rzecznik nie zdążył jeszcze oddać dziennikarzom mikrofonu, gdy jeden z nich wypalił:

– Dzień po meczu, a trenera nie ma. Dzisiaj konferencja Niemców z Jürgenem Klinsmannem, normalnie trener jest, a u nas wciąż nie ma trenera!

Wprawdzie Olszański próbował jeszcze ratować sytuację, mówiąc o zaplanowanym dniu wolnym trenera Janasa i zapowiadając jego obecność na zbliżającym się spotkaniu z prasą w Bochum, ale nie zdołał już ugasić pożaru.

Chwilę później z sali posypały się kolejne ciosy:

– W Bochum to będzie piąty dzień czy tam któryś po meczu, traktujmy się poważnie – apelował Sebastian Szczęsny.

– To jest naprawdę, panowie, poważna sprawa – wtórował mu Roman Kołtoń.

– Co robi trener? Łowi ryby, je ciastka? – pytał ironicznie Mateusz Borek.

– Dysponuje wolnym czasem. Nie mam upoważnienia, by mówić wam godzina po godzinie, co robi. Natomiast przekażemy waszą sugestię, by trener był także jutro na konferencji – próbował jeszcze gasić pożar rzecznik.

Po chwili Piechniczek dostał pytanie o jego liczbę wolnych dni na mundialach w Hiszpanii i Meksyku, a potem o formę poszczególnych piłkarzy. Z Listkiewicza próbowano wyciągnąć wyjaśnienie, skąd wzięła się absencja selekcjonera, o której nie uprzedzono dziennikarzy. Leśniak, dopiero co zatrudniony przez federację piłkarską, siedział zdezorientowany za stołem i mógł się tylko zastanawiać, co tam właściwie robi i jaki cel ma jego obecność. Reporterzy ciskali nad jego głową gromy pod adresem związku, jego przedstawiciele próbowali robić uniki, a kucharz kadry czuł, że gęstą atmosferę można kroić nożem.

Całe przedstawienie trwało grubo ponad pół godziny i przeszło do historii polskiej piłki nożnej. Była to zdecydowanie najsłynniejsza konferencja prasowa w dziejach drużyny na rodowej, żadne inne spotkanie z dziennikarzami – ani po sukcesach, ani po porażkach, ani przy okazji zatrudniania lub pożegnania selekcjonera – nie wzbudziło tak wielu emocji. Niechętny wystąpieniom publicznym Janas w kolejnych dniach nie miał już wyjścia i musiał odpowiadać na dręczące dziennikarzy pytania, ale tej wpadki wizerunkowej nie dało się już wymazać. Słynna konferencja z kucharzem była symbolem całej nieudanej wyprawy reprezentacji do Niemiec, okraszonej dwoma porażkami i pożegnaniem z turniejem już po 180 minutach rywalizacji (odbioru nie zmienił nawet wygrany na pocieszenie mecz z Kostaryką).

Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że Leśniak odegrał swoją rolę znakomicie. Chyba jeszcze nigdy się nie zdarzyło, by uczestnik konferencji prasowej nie odezwał się ani słowem, a i tak przeszedł do historii i zapamiętali go wszyscy kibice. I choć nie był to wymarzony początek w nowej pracy, to z perspektywy czasu wspomina tę sytuację z lekkim uśmiechem:

– Dwa razy zdarzyło mi się znaleźć na konferencji prasowej. W tym nieszczęsnym 2006 roku było to nawet zaplanowane, ale pechowo się złożyło, bo byliśmy już po przegranym meczu i dziennikarze oczekiwali pewnie obecności selekcjonera. Ale wiedziałem dużo wcześniej, że sam tam będę. Uważałem to zresztą za ciekawy pomysł; zgrupowanie trwa tyle dni, że warto poznać zespół od każdej strony, a perspektywa kucharza czy innego pracownika z drugiego szeregu mogła okazać się ciekawa dla dziennikarzy. Moment był jednak fatalny. Ale przynajmniej wszyscy mnie zapamiętali!

Po raz drugi zameldowałem się przed dziennikarzami za kadencji Paulo Sousy, któremu ktoś puścił słynny fragment podczas mundialowego zgrupowania. Portugalczyk podszedł do tego z humorem, zaczęliśmy sobie robić żarty i stwierdził, że zabawnie będzie znów posadzić mnie przed kamerami.

To drugie spotkanie Leśniaka z przedstawicielami mediów, przed towarzyskim meczem z Islandią w czerwcu 2021 roku, przebiegało jednak w zupełnie innej atmosferze. Najpierw w sali pojawił się ówczesny rzecznik prasowy Jakub Kwiatkowski wraz z Piotrem Zielińskim. Miejsce Zielińskiego zajął potem Sousa, a na koniec Portugalczyka zastąpił Leśniak. Wszystko było zaplanowane i poprowadzone w luźnej, sympatycznej atmosferze.

– Teraz można pytać, bo w 2006 roku nikt nie zadał mi pytania – stwierdził Leśniak z uśmiechem, siadając przed dziennikarzami w kuchennym uniformie. A potem przez kilka minut opowiadał o zmianach nawyków żywieniowych za kadencji nowego selekcjonera, współpracy z dietetykiem i dostosowywaniu się do przyzwyczajeń piłkarzy”.

Książka sportowa „Ludzie z cienia. O tych, którzy pracują na wynik drużyny piłkarskiej” ukazała się w serii SQN Originals i jest dostępna na www.labotiga.pl