Jego kariera w klubie z Old Trafford nie zawsze była usłana różami. Sir Alex Ferguson potrafił dostrzec w nim instynkt snajpera, upór, ogromne piłkarskie umiejętności i… wielkie ego, o którym wspomniał w swojej książce sportowej „Alex Ferguson. Autobiografia” : „Uważał się za najlepszego środkowego napastnika na świecie. Mówię to z sympatią, ponieważ to użyteczny sposób patrzenia na samego siebie”.
Andy Cole nie należał do napastników, z którymi łatwo się współpracowało, ale warto było próbować. Ferguson przekonał się o tym w sezonie, który przeszedł do historii Czerwonych Diabłów: „Niezadowolenie Andy’ego było również widoczne w jego relacji z Cantoną. Jedynym kolegą, z którym rzeczywiście się związał, był Yorkie. Sezon 1998/99 w ich wykonaniu był niebiańsko dobry. Ich współpraca i przyjaźń były fenomenalne. Nie znali się, kiedy Yorkie przyszedł do klubu, ale później stali się nierozłączni. Podczas treningów wspólnie biegali, trenowali z pachołkami i ćwiczyli krótkie podania. Pięknie się zsynchronizowali. Strzelili razem chyba z pięćdziesiąt trzy bramki”.
Tamten sezon zawodnicy „Fergiego” zakończyli zdobyciem potrójnej korony – wygrali Premier League, sięgnęli po Puchar Anglii i trofeum Ligi Mistrzów.
Na początku nowego tysiąclecia Ferguson ściągnął do Manchesteru supersnajpera PSV i szukał nowych rozwiązań w ataku, dlatego zdecydował się poszukać wychowankowi Arsenalu nowego klubu: „Ustawienie obok van Nistelrooya nie mogło się udać w przypadku Andy’ego, więc sprzedałem go do Blackburn Rovers”.
Szkot podkreślił jednak, że był to zawodnik, który dał jego drużynie wiele: „W tym czasie był już po trzydziestce i uważaliśmy, że dał nam kilka lat dobrej gry. Sprowadziliśmy go w 1995 roku, grał u nas siedem lat, a potem dostaliśmy za niego od Blackburn sześć i pół miliona funtów. Kiedy kupowaliśmy go z Newcastle, zapłaciliśmy siedem milionów i dodaliśmy Keitha Gillespie’ego, który był wart nie więcej niż milion. Prawie odzyskaliśmy pieniądze po siedmiu produktywnych latach. Nieźle”.
Andy Cole nie był najłatwiejszym piłkarzem do prowadzenia, ale jego kariera w Manchesterze United to pasmo bramek, tytułów i wyjątkowego partnerstwa z Dwightem Yorke’em. Sir Alex Ferguson w swojej autobiografii nie pomija ani trudnych momentów, ani sukcesów Cole’a – malując portret piłkarza złożonego.
Mimo że odejście Cole’a z United nastąpiło bez wielkiego rozgłosu, to jego dziedzictwo na Old Trafford pozostaje trwałe. Andy był napastnikiem instynktownym, silnym mentalnie, walczącym o swoje – jednym z tych, którzy wpisali się w złotą erę Manchesteru United zarówno liczbą goli, jak i charakterem.
Książka sportowa „Alex Ferguson. Autobiografia” ukazała się w serii SQNOriginals i jest dostępna na www.labotiga.pl
Foto: Clive Brunskill /Allsport