Roland Garros to turniej, który przez dekady miał swojego niekwestionowanego króla – Björna Borga

Gdy ten zakończył karierę, wydawało się, że już nikt nie zbliży się do jego sześciu tytułów, a jednak w 2005 roku na mączce pojawił się młody Hiszpan, który miał nie tylko pobić ten rekord, ale zbudować w Paryżu własną legendę. Rafael Nadal – nastolatek z Majorki – zmienił historię tenisa i sposób myślenia o grze na ziemi, o czym wspomniał siedmiokrotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych Mats Wilander w książce sportowej „Wojownik. Rafael Nadal i jego królestwo”:

„Nowoczesny tenis ma długą historię. Na Wimbledonie rywalizowano po raz pierwszy w 1877 roku. Lecz gdy w 2005 roku Nadal zjawił się w Paryżu, rekordzistą pod względem męskich tytułów singlowych w Roland Garros, najważniejszym turnieju na kortach ziemnych, był Björn Borg, który miał ich sześć. Po tym, jak na początku lat 80. Szwed zakończył przedwcześnie karierę, tylko jego rodakowi Matsowi Wilanderowi i elastycznemu Brazylijczykowi Gustavo »Gudze« Kuertenowi udało się zdobyć po trzy.

– Już nikt nie wygra tu sześciu turniejów jak Borg – zapowiedział mi na początku lat 90. Ilie Năstase.

– To były inne czasy. Zdumiewające, w odniesieniu do Nadala to naprawdę odpowiednie słowo, ale Hiszpan podwoił wyczyn Szweda, i to z górką! – Podobnie jak zwykłemu zawodowcowi może nie mieścić się w głowie, jak ja wygrałem trzy, jak »Guga« Kuerten albo Ivan Lendl wygrali po trzy, tak nam nie mieści się w głowie, jak Rafa wzniósł to trofeum 14 razy – powiedział mi Wilander. – Nie rozumiem tego. Wiesz, że jeśli przegrasz, to będzie bolało jak cholera, a mimo to ryzykujesz, ryzykujesz i znowu ryzykujesz. To jest właśnie całkowite oddanie się rywalizacji i walce. My nigdy tego nie mieliśmy.

Mats Wilander, trzykrotny zwycięzca paryskiego Wielkiego Szlema, nigdy nie lubił grać na mączce przeciwko wielkiemu Jimmy’emu Connorsowi.

– On nigdy się nigdzie nie ślizgał – opowiadał mi Szwed. – Więc gdy przesuwał się na bok kortu, wszędzie zostawiał grudki mączki, bo zawsze stawiał kroki. Później piłka ciągle źle się odbijała.

(…)

Mistrzowie Wielkich Szlemów zawsze mają jazdę próbną, albo kilka. Wielu tenisistów i tenisistek, którzy zdobywali tytuły w ciągu ostatniego półwiecza, grywało wcześniej w wielkoszlemowych turniejach juniorskich. Zanim Björn Borg i Roger Federer zostali mistrzami Wimbledonu, wygrywali tam w rozgrywkach juniorskich. Zanim Djoković zaczął dominować w „dorosłym” turnieju, dotarł do półfinału juniorskiego Australian Open. Mats Wilander zbierał zasłużone laury za zwycięstwo w Roland Garros 1982, choć debiutował wtedy w głównej drabince, ale rok wcześniej, ciesząc się jeszcze błogą anonimowością, wygrał turniej juniorski. W tym samym roku jego rodak Borg zapewnił sobie szósty i zarazem ostatni paryski tytuł. Nawet siostry Williams, które nigdy nie grały w juniorskich szlemach, rywalizowały w głównej drabince przed pierwszymi tytułami.

Nadal nie zaliczył na Roland Garros jazdy próbnej.

W przeddzień swojego pierwszego wielkoszlemowego finału Nadal nawiązał więź z przeszłością. Więź, która dobrze wróżyła, bo trenował na paryskiej mączce z Matsem Wilanderem, czyli jedynym tenisistą, który wygrał Roland Garros przy pierwszym podejściu. Szwed był już na sportowej emeryturze i komentował turniej dla Eurosportu, ale utrzymał przyzwoitą formę. Jeszcze z zawodniczych czasów przyjaźnił się z agentem Nadala Carlosem Costą, a że na miejscu brakowało już sparingpartnerów, Costa zapytał Wilandera, czy mógłby przyjść na sobotni trening. Mats chętnie skorzystał z okazji, choć wiedział, że nie jest idealnym kandydatem, bo Puerta grał lewą ręką i jednoręcznym bekhendem, a on prawą i dwuręcznym. Symbolika ich spotkania przemawiała do wyobraźni. Gdy Wilander wygrywał Roland Garros w 1982 roku, miał zaledwie 17 lat. Nadal w 2005 również był jeszcze nastolatkiem. Szwed nigdy nie zmierzył się z młodym Hiszpanem w oficjalnych rozgrywkach, ale natychmiast się przekonał, z jaką siłą ma do czynienia.

– Pojąłem, że to znacznie bardziej skomplikowane, niż sądziłem – powiedział mi Mats. – Gdy oglądasz go na korcie, czujesz, że wkłada w grę mnóstwo »jaj« i ostro biega. Ale gdy naprawdę stajesz i musisz zmierzyć się z tym tenisem, okazuje się, że nigdy wcześniej nikt nie miał do czynienia z takim stylem. I myślę, że wszystkim zajęło sporo czasu, zanim zaczęli sobie z nim jakoś radzić. Nie było żadnych błędów. Piłki Nadala odbijały się wyżej niż piłki Bruguery, Ferrero, Moi albo innych Hiszpanów. Samo utrzymanie się w wymianie było ciągłą bitwą, ale nie dlatego, że grał tak szybko, tylko dlatego, że to był nowy styl na kortach ziemnych: z obu stron, z mocniejszą rotacją, z wyższym kozłem. Nie wiem, co można by zrobić. Nie dało się przewyższyć go siłą. No więc zrozumiałem, że tu nie chodzi tylko o inny styl gry, ale o zupełnie inny poziom i zupełnie inne zaangażowanie, i po prostu nie da się go ograć. Mógłbyś zamknąć oczy i walnąć 50 winnerów, ale na dłuższą metę tak się nie da. To nie takie proste”.

Książka o tenisie „Wojownik. Rafael Nadal i jego królestwo” jest dostępna na www.labotiga.pl

Mats Wilander, dawny mistrz Roland Garros, po wspólnym treningu z Rafą zrozumiał, że nikt wcześniej nie grał tak jak Hiszpan i miał rację. Paryż stał się sceną, na której narodziła się epoka nieosiągalna dla poprzednich pokoleń tenisistów. Epoka człowieka, którego gra była czymś więcej niż tenisem – była manifestem determinacji, odwagi i bezgranicznego oddania rywalizacji.