Oranje ogrywali Biało-Czerwonych w spotkaniach eliminacyjnych, towarzyskich, Lidze Narodów i na Euro 2024

Mecze Polski z Holandią od dawna wzbudzają emocje, choć w ostatnich kilkudziesięciu latach jako kibice nie mamy powodów do radości. Oranje ogrywali Biało-Czerwonych w spotkaniach eliminacyjnych, towarzyskich, Lidze Narodów i na Euro 2024. Ekipa z kraju tulipanów nie leży naszej drużynie narodowej. Wygraliśmy z nią zaledwie trzy razy w 21 meczach. Ostatni raz w 1979 roku, kiedy zwyciężyliśmy 2:0 po golach Zbigniewa Bońka i Włodzimierza Mazura. Cztery lata wcześniej, również na Stadionie Śląskim, „Orły” Kazimierza Górskiego rozbiły 4:1 holenderski zespół z Johanem Cruyffem w składzie. To była najbardziej pamiętna wiktoria Polaków w starciach z Holendrami.

Dziś piłkarska reprezentacja Polski podejmie na Stadionie Narodowym Holandię w ramach eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw świata, które zostaną rozegrane w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku. Drużyna narodowa pod wodzą Jana Urbana gra o niebo lepiej niż za kadencji Fernando Santosa i Michała Probierza. Mimo to nie jesteśmy faworytem w pojedynku z Oranje. Jeżeli spojrzymy na historię to nawet kalendarz i atut własnego boiska nie są gwarantem sukcesu, o czym można przeczytać w książce „Remanent 5. Mecz to jest poezja” Jerzego Chromika:

„To był dobry kalendarz. Ostatni mecz, przed którym dwie rywalizujące z nami drużyny śniły jeszcze o zakupach na Manhattanie. Polacy mogli czekać na propozycje. ‘Daily Mirror’ wychylił się pierwszy, ale oficjalna stawka po 10 tysięcy funtów na łeb wygranego nie musiała być wcale obowiązująca. Ten wariant ćwiczyliśmy na progu ostatniego lata i w tak zwanym pościgu równo ległym za golami nie mamy sobie równych w Europie.

To był dobry kalendarz. Zainteresowani wyjazdem do USA musieli chuchać na zimne. Pewien ślad stanowiła bowiem wygrana młodzieżówki w Pniewach. Tam było odwrotnie, bo Holendrzy nie wydawali się zainteresowani walką. Co bardziej podejrzliwi kibice węszyli więc transakcję wiązaną. Rachunek za Pniewy wystawiony w Poznaniu?

To był dobry kalendarz. Nawet dla popa z Białegostoku, który pojawił się w stolicy Wielkopolski w pomarańczowych szatach. Jeśli był to podstawiony, tak ciekawie przebrany Anglik robiący za umyślnego i trzymający pod przykryciem głowy obiecane funty, to fortel został ładnie wymyślony. To był dobry kalendarz. Minusowa temperatura zmusiła naturalizowanych Murzynów do założenia rękawiczek. Nie czuli się na boisku najpewniej. Bryan Roy tylko raz zachował się poprawnie, gdy przy stanie 1:1 podał na prawo do Dennisa Bergkampa, a ten strzelił z bliska swego drugiego gola tego wieczoru. W pozostałych przypadkach ciemnoskóry lewoskrzydłowy był na tyle zmarznięty, że śpieszył się niepotrzebnie i marnował sytuację po sytuacji. Chciał koniecznie wpisać się na listę strzelców, a co może zmarznięty człowiek, wiedzą od dawna bezdomni na Dworcu Centralnym.

To był dobry kalendarz. Akurat przebywa w Polsce Hubert Kostka i mógł wysłuchać na żywo komentarzy Dariusza Szpakowskiego. Dzięki temu uświadomił sobie, jak trudna praca czeka nowego selekcjonera, i wie, że nie jest to zadanie na rok, a raczej na dwa lub trzy lata. Nikt dziś nie może być pewien nominacji, bo nawet młody i rzutki Walendziak był blokowany przez Belweder. Pomysł, aby tę kostkę Rubika układał już zimą pan Hubert, trafia do przekonania rozsądnych ludzi w naszym futbolu. Wbrew pozorom jest jeszcze kilku…

To był dobry kalendarz. Byliśmy obecni w ostatnim rozdaniu eliminacji, gdy inni załatwiali amerykańskie wizy. Polska pojawiła się w doniesieniach agencyjnych, walczyła ambitnie do przerwy i nikt nie może nam w Europie zarzucić, że wystawiono sprzedajną drużynę. Anglicy zaoszczędzili trochę funtów, a my wszyscy zaoszczędzimy sobie wstydu i nerwów przy transmisjach ze stadionów USA w przyszłym roku. Podwyższone przez rząd Pawlaka od stycznia podatki nie pójdą na futbol. To było do udowodnienia w Poznaniu. To zostało ponad wszelką wątpliwość udowodnione. Nie ma jak dobry kalendarz…”.

Książka sportowa Jerzego Chromika „Remanent 5. Mecz to jest poezja” ukazała się w serii SQN Originals i jest dostępna na www.labotiga.pl

Fot. Nick/Wikimedia Commons