Norris szybko wszedł w świat F1, mimo że nie pochodził z rodziny związanej z motorsportem

Rozpoczął swoją podróż w sportach motorowych od kartingu, a obecnie jest liderem stajni McLaren. Lando Norris od kilkudziesięciu miesięcy pokazuje, że talent to tylko część jego sukcesu. Reszta to nieustanna praca, pasja i niezłomna wola zwyciężania. Brytyjczyk ma znakomity sezon 2025 i stoi u progu osiągnięcia największego sukcesu w swojej karierze, czyli zdobycia mistrzostwa świata Formuły 1, o którym marzy od dziecka. Jeżeli po nie sięgnie to będzie bajkowa historia, biorąc pod uwagę fakt, iż rozpoczął swoją przygodę z F1 McLarenie:

– Kiedy podpisałem kontrakt z McLarenem, kiedy poczułem, że właśnie znalazłem się w F1, odebrało mi mowę. Do dzisiaj uśmiecham się na wspomnienie tamtej chwili. Tamtego malutkiego gabinetu w ciężarówce. Nie mogłem o tym nikomu powiedzieć, nawet mamie. To było niesamowite uczucie, przeświadczenie, że dołączyłem do wyjątkowej grupy ludzi. Jeżeli chodzi o drogę na sam szczyt, jest to jeden z najtrudniejszych sportów na świecie. Tylko dwadzieścia osób może się znaleźć w tym gronie, a ja byłem jedną z nich. Uśmiech nie schodził mi z twarzy przez naprawdę długi czas.

Od debiutu w 2019 roku Lando Norris zachował ten sam entuzjazm, tak charakterystyczny dla jego osobowości. Ekscytuje go absolutnie wszystko, co jest związane z królową motorsportu. Potrafi być jednocześnie poważny, błyskotliwy i żartobliwy, a jego szczerość sprawia, że jest jedną z najbardziej autentycznych postaci w padoku.

Norris szybko wszedł w świat F1, mimo że nie pochodził z rodziny związanej z motorsportem. Od początku złapał świetny kontakt z mechanikami i inżynierami, zostawał po wyścigach, pomagał im majstrować przy bolidzie w garaż czy pakować sprzęt:

– Uwielbiam pracować z zespołem. Kiedyś zawsze zostawałem po wyścigu, w sezonach 2017 i 2018, gdy byłem kierowcą rezerwowym, pomagałem ekipie się pakować. Podróżowałem razem z nimi, demontowaliśmy wszystko w niedzielę wieczorem. Czasami schodziło nam nawet do czwartej nad ranem.

Relacje Norrisa z zespołem wykraczają poza pracę:

– Frazer Burchell, mechanik numer dwa przy samochodzie Norrisa, zapewnia, że Lando nadal utrzymuje z nimi bliskie relacje i niejednokrotnie korzystał ze swojej sławy i koneksji, by komuś z ekipy załatwić bilety na jakiś festiwal albo wyświadczyć inną przysługę. Członkowie zespołu ewidentnie szanują Norrisa jako kierowcę, ale poza tym po prostu go lubią. Burchell zauważa: „Dla nas Lando musi być tylko uprzejmy, ale on robi znacznie więcej”.

Skupienie i szybkość pomogły Norrisowi w walce na torze z mistrzami kierownicy, na których się wychował, a więc Lewisem Hamiltonem, Sebastianem Vettelem czy Fernando Alonso. Jednak najważniejszy dla Lando jest zespół:

– Dziewięćdziesiąt procent mojej satysfakcji, radości i przyjemności wynika z tego, że ekipa jest ze mnie zadowolona. Gdy jestem na podium i widzę, jak cały zespół się cieszy, motywuje mnie to do dalszych starań. Takie momenty powodują, że gdy następnym razem wyjadę na tor, chcę to powtórzyć. To oni bardzo ciężko pracują. To oni zasuwają całymi dniami, od rana do nocy. Wyruszają w drogę jako pierwsi i wracają do domu jako ostatni”.

Zbliżający się wielkimi krokami tytuł mistrzowski będzie dla niego spełnieniem marzeń i ukoronowaniem drogi, którą przeszedł:

– Cóż, jako dzieciak miałem wielkiego hopla na punkcie wyścigów i chciałem zostać kierowcą F1. Wkładałem kombinezon z kartingu i kask tylko po to, żeby w zaciszu pokoju pościgać się w Monako w grze F1. Miałem prawdziwą obsesję, cały typowy dla dzieci entuzjazm kierowałem na jedno zagadnienie.

Tekst powstał na podstawie książki „F1 Racing Confidential. Zakulisowe historie ze świata Formuły 1”, która jest dostępna na www.labotiga.pl

Fot.  Steffen Prößdorf/Wikimedia Commons