Co cechuje wielkich mistrzów? Fakt, że mimo porażek, nigdy się nie poddają. Najlepszym tego przykładem jest Kylian Mbappe, który mimo klęski w pierwszym finale, w którym miał okazję zagrać, zmotywował się do bycia jeszcze lepszym piłkarzem.
Luca Caioli tak opisuje to w biografii Francuza „Nie do zatrzymania”:
Kylian koncentrował się na końcówce sezonu i niezwykle ważnym meczu, który miał się odbyć 1 kwietnia w Lyonie. Po raz pierwszy miał tam zostać rozegrany finał Pucharu Ligi. Zapowiadało się na arcyciekawe starcie dwóch najlepszych francuskich zespołów, AS Monaco i Paris Saint-Germain. „Zawodnicy Unaia Emery’ego odpadli z Ligi Mistrzów po upokarzającej porażce z Barceloną [1:6 w jednej ósmej, 8 marca]. Mieli też poczucie, że wywalczenie przez nich tytułu mistrzów Francji jest coraz mniej prawdopodobne, więc krajowe puchary były ich ostatnią nadzieją na uratowanie sezonu. Z tego powodu to nie był tylko i wyłącznie finał Pucharu Ligi. Paryżanie chcieli zyskać większy szacunek swoich kibiców i pokazać im, że PSG nadal jest francuskim klubem numer jeden”, stwierdził pewien dziennikarz. Paryscy piłkarze byli do tego stopnia zdeterminowani i głodni sukcesu, że dosłownie roznieśli AS Monaco 1:4. Dla PSG strzelali Cavani i Di María. Nie pomogła nawet przepiękna bramka wyrównująca, którą w okolicach 30. minuty zdobył Thomas Lemar. Kylian, podobnie jak większość jego partnerów, pozostawał w tym meczu kompletnie niewidoczny.
„To prawda, że prawie nic nie pokazał. To do niego niepodobne, żeby w tak ważnym meczu aż tak nie było go widać”, analizował jeden z jego krewnych. Trzeba przyznać, że środkowi obrońcy PSG skutecznie wyłączyli go z gry. Bramkarz Danijel Subašic tak opowiadał w wywiadzie dla chorwackiej gazety „24sata”: „Thiago Silva przez cały mecz nie odstępował go na krok. Krył go naprawdę szczelnie, ewidentnie chciał odebrać mu pewność siebie. Po meczu, w szatni, miał łzy w oczach, było widać, że targają nim emocje. Przykro było na to patrzeć. Pocieszyłem go słowami, że to normalne. Już wcześniej pokazał wszystkim, jaki jest dobry, a takie rzeczy jeszcze będą się zdarzać”.
Jego pewność siebie trochę w tym meczu ucierpiała, a poza tym był rozczarowany faktem, że nie udało mu się sięgnąć po pierwszy tytuł w zawodowej karierze, ale w następnych tygodniach pokazał nastawienie i mentalność mistrza: strzelił dwa gole w decydujących kwietniowych meczach ligowych z Lyonem i Toulouse.
***
W kolejnych latach rezultaty finałowych starć Francuza były różne: wygrał mistrzostwo świata, ale też poznał smak porażki w finale mundialu. Nade wszystko jednak Kylian nigdy nie wygrał finału Ligi Mistrzów, choć sposobność do tego miał tylko raz. Czy doczeka się kolejnej szansy?
Ma na to jeszcze trochę czasu, bo francuski snajper kończy dzisiaj 27 lat. Wszystkiego najlepszego!
Fot. Кирилл Венедиктов/Wikimedia Commons