Mówi się, że za każdym sukcesem mężczyzny stoi kobieta. Nie inaczej było w przypadku Rogera Federera. To właśnie Mirka Federer była osobą, dzięki której Szwajcar odnosił sukcesy mimo zaawansowanego jak na sportowca wieku i powracających myśli o końcu kariery. Tak opisuje to w książce „Maestro. Piękna gra Rogera Federera” dziennikarz Christopher Clarey:
W latach 2020–2021 Roger Federer zrobi ponadroczną przerwę. „W tym roku zagrałem zasadniczo jeden turniej w topowej formie – powiedział mi, mając na myśli Australian Open 2016. – Nie uważam, żeby występy na trawie kosztowały mnie resztę sezonu. Myślę, że kolano i ciało potrzebowały po prostu odpoczynku i dzięki sześciomiesięcznej przerwie mogłem dać im czas potrzebny na powrót do zdrowia. Teraz mogłem spojrzeć wstecz i powiedzieć:
»Patrz, idzie kiepsko, ale zrobiłem wszystko, co było możliwe. Niczego nie żałuję«”.
Ta przerwa była w pewnym sensie przygrywką do emerytury. „Posmakowałem tego – przyznał. – Nagle mogłem być zorganizowany i powiedzieć: »Dobra, to teraz spędzimy cztery tygodnie w domu, w jednym miejscu. Z kim chcesz wyjść na kolację, Mirka? Z kim się dawno nie widzieliśmy?«”.
Ale prawdziwe zakończenie kariery nie było na poważnie brane pod uwagę, choć Federer odbijał pytania na ten temat od dobrych siedmiu lat, odkąd w 2009 roku skompletował w Paryżu wszystkie szlemy. Od czasu do czasu poruszali ten temat też z Mirką. „Gdybym ją spytał, czy jestem w jednym z moich dołków, powiedziałaby:
»Na serio, znowu musimy to przerabiać? Ty decydujesz, ale według mnie absolutnie warto grać. Patrz, jak dobrze grasz, a ja widzę, kiedy robisz to dobrze, a kiedy źle« – opowiadał Roger. – Jest ze mną superszczera i od zawsze była zdania, że dopóki gram, mogę osiągać wielkie rzeczy. No, miło słyszeć od żony coś takiego”.
Mirka zakończyła karierę przedwcześnie przez chroniczne problemy ze stopą, więc od razu potrafiła spojrzeć na jego kłopoty z odpowiedniej perspektywy. „Ona mówi:
»No popatrz na tę swoją kontuzyjkę« – naśladował ją piskliwym głosem. – »Na to kolaneczko. To drobnostka. Popatrz na innych chłopaków, co im się przytrafiało, albo na mnie. To dopiero było. Więc nic ci nie będzie. Zaufaj mi. Jedyne, o co musimy się martwić, to o to, że zagrałeś może z tysiąc czterysta meczów w karierze. To jedyny problem, jaki możemy napotkać, ale to całe kolano, daj spokój, człowieku, pierdółka «. Ona właśnie tak ze mną rozmawia”.
Podejście żony bawiło i równocześnie krzepiło Rogera. Dobrze wykorzystał długą przerwę. Spuszczał parę w Szwajcarii, ale bacznie śledził tour. „Zaskoczyło mnie, jak często przyłapywałem się na sprawdzaniu wyników na żywo w necie” – przyznał ze śmiechem.